Lewitujący mężczyzna i kobieta (?) w kąpieli, a do tego jeszcze golfista - tak ma się kojarzyć rodakom Lubelszczyzna. Akcja promująca nasz region rozpoczęła się 2 listopada. Zgodnie z postanowieniem urzędników Urzędu Marszałkowskiego w Lublinie wszystkie wymienione powyżej postacie pojawiły się na bilbordach, mini-bordach, oraz na plakatach porozmiesz-czanych w pociągach.
Ruszamy z kampanią promocyjną regionu, który mimo swojego uroku, czystego powietrza oraz naprawdę wielu możliwości, jest niedoceniany jako miejsce doskonałe do poznania i wypoczynku. Tym bardziej, że poprzednie akcje promocyjne przyniosły wyraźny skutek – stwierdził autorytatywnie Pan Marszałek Województwa, Krzysztof Grabczuk.
Wszystkie trzy reklamy spina hasło: „Wyłącz napięcie, włącz zasilanie”. Ten ze wszechmiar nowatorski pomysł kosztował, bagatela, 860 tysięcy złotych. Choćby więc ze względu na te kwotę, wypada zatrzymać się nieco dłużej nad każdym z zamówionych przez Marszałka, dzieł.
Oto pierwsze z nich, a na nim przystojny golfista z kijem na ramieniu, przysłaniając oczy od blasku zachodzącego słońca, patrzy w bliżej nieokreśloną dal. Czyżby zgubił piłeczkę? Jeśli tak, to zamiast tak stać i bezmyślnie się gapić, powinien czym prędzej ruszyć na jej poszukiwanie, bo słońce za chwile zajdzie i nasz golfista nie tylko nie znajdzie nieszczęsnej piłeczki, ale i drogę do domu (oczywiście w Lublinie) może pomylić.
Po chwili zastanowienia przychodzi do głowy jednak myśl inna. Prawdopodobnie Lubelszczyzna jest mekką polskiego sportu golfowego, wiec gdzie mają jechać niezliczone rzesze Polaków pragnących uprawiać naszą narodową dyscyplinę, jak nie w lubelskie?
Obok rzeczonego golfisty widnieje oczywiście, wspomniany już wcześniej napis: „Wyłącz napięcie, włącz zasilanie”. Jakie przesłanie niesie owo hasło? Być może chodzi o to, że na ukazanym polu golfowym brak sztucznego oświetlenia, wiec nasz golfista za chwile wyjmie z kieszeni latarkę.
Wyłączy napięcie nerwowe, a włączy zasilanie na baterie. Tak, czy owak, plakat ten niewątpliwie zmusza do myślenia.
Aby się jednak zbytnio nie czepiać idei, jaką przedstawił nam anonimowy (?) artysta, który pewnie dobrze wiedział, co miał na myśli, przechodzimy do drugiego dzieła. A na nim same niespodzianki!
Na pierwszym planie widzimy tajemniczą postać leżącą w wannie znajdującej się na łące, albo polu. Postać ta jest do tego stopnia zakamuflowana, że trudno nawet określić jej płeć. Z rysów twarzy zda się być młodą kobietą.
Ale, jeśli tak, to z pewnością z objawami sklerozy, bo najwidoczniej zapomniała wziąć piersi, które mogły zostać w widocznym na drugim planie domku. Budowla ta,
o architekturze wiejskiej chaty, jest calutka rozświetlona, jakby za chwilę miała wylecieć w powietrze. Najwyraźniej nieznana Dama Bez Biustu doskonale sobie zdaje sprawę z grożącego jej niebezpieczeństwa i dlatego, na wszelki wypadek, wolała zażyć kąpieli z dala od zagrożonego wybuchem domu.
A obok, tradycyjny już napis – „Wyłącz napięcie...”.
Za późno! Napięcie zostało włączone do tego stopnia, że nastąpiło najwyraźniej przeciążenie, a za chwilę chałupa wyleci w powietrze. Druga część hasła – „... włącz zasilanie” wyjątkowo do tego obrazka nie pasuje. Zamiast tego może należało napisać: „Spuść wodę!”. Z wanny, oczywiście.
Trzeci obraz, tak jak i dwa poprzednie, wymaga podczas jego oglądania, dużego skupienia i uruchomienia wyobraźni. A wszystko po to, żeby odpowiedzieć sobie na jakże fundamentalne pytanie – co autor miał na myśli?
Z lewej strony obrazka, niczym poduszkowiec, nie dotykając ziemi, kwituje mężczyzna. Nie wiadomo – start to, czy też lądowanie. Chyba jednak to drugie – na ukochanej ziemi lubelskiej. Za kwitującą postacią, z prawej strony i nieco z tyłu rozświetlone drzewo z jasnymi punktami. Wygląda na jabłoń. Odwrócone w kierunku nieba dłonie mężczyzny wskazują, że jeszcze przed chwilą coś w nich trzymał. Może jabłka z owego drzewa? Jeśli tak, to plakat ten może sprawić odwrotny skutek do zamierzonego. A jeśli facetowi ktoś jabłka ukradł i to jeszcze zanim ten zdążył wylądować? Nie najlepiej to świadczy o uczciwości tubylców.
No i oczywiście tradycyjny napis: „Wyłącz..... włącz”. Wyłączamy – i jabłonka gaśnie. Słusznie! Prąd trzeba oszczędzać. Niechaj inni wiedzą, że nie tylko poznaniacy liczą każdą złotówkę. Druga część hasła zdaje się tę tezę potwierdzać. Przechodzimy na baterie, albo na akumulator.
Kończąc tę wycieczkę po bilboardach, które mają w zamyśle autorów promować nasz region, nie sposób nie zadać pytania – a co to wszystko ma wspólnego z Lubelszczyzną? Pomysłodawca znów zmusza widza do wzmożonego wysiłku intelektualnego. Na upartego można jakąś pokrętną filozofię do obrazków dopasować.
Golfista wypatruje innych, jeszcze lepszych i większych pól, nimfa w wannie promuje Pojezierze Łęczyńsko–Włodawskie, a lewitant ląduje na świdnickim lotnisku. Tyle tylko, że w naszym województwie jest jedno profesjonalne pole golfowe, miejscowe dziewczyny, na szczęście, mają na czym siedzieć i czym oddychać, a lotniska w Świdniku, póki co, nie ma. Nie ma też 860 tysięcy, bo trafiły do kieszeni ludzi, który spojrzeli na nasz region dość specyficznie i przelali swój pomysł na papier. A pan Marszałek na konto wesołych pomysłodawców.
WOJCIECH KOWALCZYK
gazeta Extra Puławy nr 18